Kolejne zajęcia studium fotograficznego za mną i kolejny temat – tym razem portret. Gatunek równie ciekawy co trudny. Oprócz perfekcyjnego opanowania technicznych aspektów (to jest akurat ta prosta część), trzeba nawiązać relację z fotografowaną osobą (to już trudniejsze) i trzeba wiedzieć jaki efekt chce się osiągnąć (to chyba najtrudniejsze). Bo portret to w 90% fotografia kreacyjna czyli polegająca na wymyśleniu zdjęcia i przełożeniu tego na język wizualny. Ja akurat mam z tym duży problem, to znaczy z wymyślaniem zdjęć, z kreowaniem sytuacji. Raczej reaguje na to co się dzieje wokół mnie i dostrzegam że – o! jest dobre światło, albo o! ciekawe ułożenie ciała. A w klasycznym portrecie te rzeczy trzeba sobie wypracować – ustawić światło, pokierować modela tak aby dobrze wyglądał, zaaranżować sytuację żeby wydobyć jakieś emocje.
Z wykładu zanotowałem kilka nazwisk ale w pamięć zapadły mi zdjęcia Arnolda Newmana który był mistrzem portretu środowiskowego. Ten gatunek portretu polega na pokazaniu bohatera zdjęcia w kontekście, w jakimś charakterystycznym dla niego otoczeniu. To może być coś dosłownego jak sfotografowanie muzyka w sali koncertowej, ale może to być dużo bardziej subtelne, pokazanie jakieś idei czy wartości która przyświeca portretowanej osobie. Poniżej kilka wybranych zdjęć autorstwa Newmana a na końcu moje podejście do portretu – na zdjęciach Agnieszka i Arūnas



